Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
1876
BLOG

Co dalej w tej sprawie?

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 13

 

 

Wszystkie sondy i rzetelne badania pokazują, że 95% Polaków jest przeciwnych przyjmowaniu islamskich migrantów z Afryki i Azji, w tym tak zwanych „uchodźców” rzekomo z Syrii. Dlaczego tak zwanych? Bo po wylądowaniu w Grecji czy Włoszech, w każdym innym kraju już uchodźcami nie są. Dlaczego rzekomych? Bo zdobycie syryjskiego autentycznego paszportu nie jest żadnym problemem, jak to już udowodnił niejeden dziennikarz. Nawet doświadczone służby niemieckie czy francuskie przyznają, że nie są w stanie ustalić faktycznego statusu przeważającej większości migrantów. Tym bardziej bezradne będą służby polskie.

Za czasów rządów PO-PSL, niemiecka kanclerz zdecydowała, że do Polski przesiedlonych zostanie 7 tysięcy islamskich migrantów. Rząd lub raczej „rząd” Ewy Kopacz grzecznie polecenie przyjął. Ta pokorna postawa rządu PO-PSL stała się jedną z przesłanek przegranej PO w wyborach parlamentarnych. Wielu wyborców głosowało na PiS dlatego, że partia obiecywała w kwestii islamskich migrantów zająć twarde stanowisko i do osiedlenia ich w Polsce nie dopuścić. Tak przynajmniej można było odczytać wszystkie przedwyborcze obietnice.

13 listopada 2015 doszło do krwawych zamachów w Paryżu. Dzień później, Antoni Macierewicz, kandydat na ministra Obrony Narodowej, w TVP Info powiedział m.in.:” – Każdy musi teraz ocenić, jak wielkim błędem jest próba osiedlania dużych zbiorowości islamskich imigrantów w Polsce. To jest działanie, które nie może i nie będzie w Polsce kontynuowane.”Dalej nawiązał do bezpieczeństwa polskich obywateli: . – Sytuacja w polskich służbach specjalnych wskazuje, że przez osiem lat rządów Platforma Obywatelska nie przygotowała służb, by mogły sprostać takim działaniom. Ta sytuacja tylko potwierdza, iż nie możemy przyjmować tak dużej liczby imigrantów, bo nie jesteśmy w stanie dokonać rzeczywistej selekcji i zagwarantować Polakom, że byłoby to działanie bezpieczne. „

 

16 listopada, w poniedziałek  Prezydent powołał rząd Beaty Szydło, a ministrem ON został w nim Antoni Macierewicz. Początek działań rządu był obiecujący. Spotkanie z Grupą Wyszehradzą przed szczytem Unia-Turcja. Zaraz potem następne spotkanie w Pradze. Odnowione zostały mocno nadwątlone stosunki z Grupą V4. Padły jednoznaczne deklaracje o wzajemnych wsparciu, także w sprawie migrantów. To wszystko jeszcze w listopadzie 2015.

W piątek 20 listopada 2015, zakończył się szczyt ministrów spraw wewnętrznych UE. W poniedziałek 23 listopada szef MSWiA Mariusz Błaszczak powiedział w radiowej jedynce: "Decyzja poprzedniego rządu o przyjęciu 7 tys. uchodźców była decyzją błędną. Dla rządu pani premier Beaty Szydło najważniejsze będzie bezpieczeństwo, my na żadne kompromisy nie będziemy szli, dla nas podstawą jest bezpieczeństwo Polski i Polaków"

4 stycznia 2016 w porannej audycji Polskiego Radia „Sygnały dnia”, ten sam minister MSWiA, oświadcza, że Polska będzie musiała przyjąć 7 tysięcy tak zwanych uchodźców. Zasadnicza deklaracja obudowana jest uspokajającymi ozdobnikami o bezpieczeństwie, straży granicznej i tak dalej i tak dalej.  Istotą pozostaje to, że przyjmiemy.

Ale chwilę wcześniej Antoni Macierewicz mówił, że nie przyjmiemy ,” bo nie jesteśmy w stanie dokonać rzeczywistej selekcji i zagwarantować Polakom, że byłoby to działanie bezpieczne. „ Dwóch ministrów tego samego rządu przeczy sobie wzajemnie.

Poza tym: 7 tysięcy to w polskich warunkach całkiem spore miasteczko. Nie wiemy kogo przyjmujemy, bo nikt nie jest w stanie ( nawet bardziej doświadczone służby) migrantów zweryfikować.

Uchylone zostały drzwi, niebezpieczny wyłom. Te siedem tysięcy może być początkiem lawiny, gdy zaostrzy się sytuacja w Niemczech, które według niezależnych i niezindoktrynowanych obserwatorów zbliżają się do niebezpiecznej granicy wybuchu społecznego.

Opowieści niektórych posłów (Artur Górski), że będziemy przyjmować chrześcijan, którzy mają szansę integracji, można spokojnie włożyć między bajki. Choćby z powodów wyżej przedstawionych przez ministra Macierewicza.

Do dzisiaj  nie było ze strony rządu żadnej informacji czy wyjaśnienia jakie naciski, albo jakie obietnice, lub jakie groźby skłoniły polski rząd do wycofania się z zapowiadanej 23 listopada 2015 roku, przez ministra Błaszczaka, linii postępowania w sprawie migrantów. Szczególnie interesujące są ewentualne korzyści lub groźby. Bo odwoływanie się do europejskiej solidarności, gdy niemieckie firmy budują Nord Stream 2, jest co najwyżej niesmacznym dowcipem.

Rząd PiS ma wielkie zamiary. Zamierza przeprowadzić przebudowę państwa, wprowadzić poważne reformy, a te potrzebują społecznej akceptacji. Bez niej, nawet dysponując pełnią władzy, niewiele da się zdziałać. Sprawowanie władzy jest jak samochodowe opony – zdzierają się w czasie jazdy. A trzeba na nich dojechać przynajmniej do końca kadencji. Jeżeli istotne zmiany w Rzeczypospolitej mają się dokonać, to jedna kadencja nie wystarczy. Co zatem spowodowało, że znacząca część elektoratu zwycięskiej partii patrzy ze zdziwieniem na poczynania władzy w sprawie migrantów? Wypowiedź ministra Błaszczaka pochodzi z początku stycznia. W połowie lutego Polacy nie usłyszeli jeszcze żadnego sensownego wyjaśnienia o przyczynach kapitulacji w kwestii migrantów.

Chcę wierzyć w dobre intencje tego rządu. Architekta i ideologa rządzącej partii uważam za człowieka absolutnie nie do kupienia, za żadne stanowiska. Uważam go też za człowieka oddanego krajowi i ideowego w dobrym znaczeniu tego terminu. Są wszelkie szanse wyrwania się z okrągłostołowej pułapki III RP. Tylko co w tej sprawie? Co w sprawie, która może się łatwo stać największym polskim problemem dla nas, naszych dzieci i wnuków. Tak wielkim, jakim dzisiaj jest dla naszych wielu zachodnich sąsiadów. Problemem nie do rozwiązania.

Gdy Antoni Macierewicz mówił swoje słowa o islamskich migrantach 14 listopada 2015, dzień po zamachach w Paryżu, w innym programie telewizyjnym Grzegorz Schetyna powiedział „Mam nadzieję, że wypowiedzi przyszłych ministrów o uchodźcach będą bardziej przemyślane”. Dręczą mnie te słowa do dzisiaj. Czy on wiedział już wtedy jak skończą się te zapowiedzi? Co wiedział? I dlaczego szeroka opinia publiczna nie została o tym powiadomiona do dzisiaj. A to już polowa lutego minęła. Co dalej w tej sprawie?

 

 

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka