Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
4362
BLOG

Lament

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 32

 

 

Nowelizacja ustawy o mediach publicznych wzbudziła zrozumiały dla mnie lament opozycji i zaprzyjaźnionych z byłym układem rządzącym tak zwanych „medioznawców”. Lament zrozumiały, bo rzesze obsadzonych prawem kaduka na najwyższych stanowiskach „znawców mediów”, tracą swoje pozycje.

Czy wiem, o czym mówię i znam mechanizmy światem mediów publicznych rządzące, w przeciwieństwie np. do uroczych pań z Nowoczesnej wygadujących rzewne bzdury podczas sejmowej debaty?

Po przywróceniu mnie do pracy w Polskim Radiu w styczniu 1990 roku, przez tzw. Komisję Drawicza, powołaną dla dziennikarzy zwolnionych z mediów publicznych po stanie wojennym z powodów politycznych, pracowałem w jednej z największych rozgłośni regionalnych Polskiego Radia na stanowisku komentatora przez 24 lata. Przez 15 lat pełniłem funkcję przewodniczącego Związku Zawodowego Dziennikarzy Radia i Telewizji w owej rozgłośni. Miałem okazję dogłębnie poznać i mechanizmy i ludzi sprawujących najwyższe funkcje w tej, jednej z 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia. Na podstawie kontaktów z innymi ośrodkami publicznego radia mogę śmiało wysunąć wniosek, że podobnie funkcjonowały i inne rozgłośnie publicznego radia regionalnego.

 

Wybory rad nadzorczych. To Krajowa Rada Radiofonii i TV nominowała członków rad nadzorczych. Byli to zawsze ludzie wiązani z układem politycznym w Krajowej Radzie. Ta także była i jest dalej prostym przełożeniem układu politycznego – członków wyznaczają prezydent, sejm, senat.  Pan Dworak, obecny przewodniczący, nie jest bynajmniej z księżyca. Związany i partyjnie i towarzysko (przyjaźń z Komorowskim) z byłym układem rządzącym.

W obecnym układzie Krajowej Rady, już mijającym na szczęście, nastąpił wyraźny podział „dóbr” – PO dostała telewizję wraz z ośrodkami regionalnymi (jedna spółka Skarbu Państwa), ludzie związani z SLD i PSL obsadzili prezesury rozgłośni regionalnych, z których każda stanowi samodzielną spółkę SP.

Rada Nadzorcza obsadzała stanowiska w zarządzie w drodze konkursu. Jakie to były konkursy? Przez dwadzieścia cztery lata, i ja i moi koledzy dziennikarze nigdy nie pomyliliśmy się, co do osoby, która obejmie stanowisko prezesa czy członków zarządu. Z góry było wiadomo, kto konkurs wygra. Czy gdziekolwiek było inaczej? Wątpię.

Kompetencje choćby prezesów. W znanej mi rozgłośni, funkcję prezesa pełni do nowego roku członek Ordynackiej, w latach 80tych przewodniczący Socjalistycznego Związku Studentów Polskich w dużym mieście uniwersyteckim. Co to była za organizacja najlepiej wiedzą członkowie nielegalnego wówczas NZS. Zresztą nie mijał się z tradycją rodzinną, jako syn I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w jednym z województw. Że ojciec i syn to dwie różne osoby? Wszak poszli podobną drogą. A poza tym – rodzinny dom go wychowywał, uczył zasad, wskazywał wybory etyczne. Jakie były, gdy w latach 80tych podjął się sprawowania funkcji aparatczyka komunistycznej organizacji młodzieżowej w czasach zaostrzonej dyktatury?

Kompetencje zawodowe. Jeżeli chodzi o media – żadne. Określa się jako menager. Szczególne to menadżerstwo przy stałych dotacjach abonamentowych. Naprawdę wystarczy dobry główny księgowy. Programowo zerowy, ale za to rozbudował o niepotrzebne stanowiska aparat urzędniczy. Przez lata z publicznych pieniędzy radia utrzymuje niepotrzebną produkcję antenową emerytowanego niby reżysera, którego zasługą było współorganizowanie kampanii wyborczej Leszka Millera w tym mieście. O języku, kulturze osobistej i innych walorach nie będę się wypowiadał. Szkoda słów. To ten, który wygrał konkurs w czasie rządów PO-PSL.

Ale przecież są dziennikarze. Mogą głosić na antenie, jak uważają niektórzy, co im się podoba. To oczywiście naiwne sądy przedszkolaka. Program pod rządami władzy z nominacji PO-SLD nie dawał żadnych szans na choćby zrównoważony przekaz niegdysiejszej opozycji. Dla wszystkich niezorientowanych, jak łatwo jest pozbawić niepokornego dziennikarza głosu wyjaśniam. Program ramowy, czyli de facto dostępu do anteny, ustala zarząd, zasłaniając się czasem tzw. kolegium, które nie ma żadnej mocy sprawczej. W programie ramowym jednych dziennikarzy można umieścić innych nie. Ramówkę zarząd może na bieżąco korygować, jedne programy wstawiając inne wyrzucając bez specjalnego podawania przyczyn. Uniwersalne tłumaczenie – ze względów programowych. Czy są tacy, którzy o niezależność walczą? Są. Przeżyłem cztery ciężkie procesy sądowe z różnymi zarządami. Zawsze w tle było owo dążenie do sądów innych niż narzucone. Ale czy mogłem tego wymagać od innych kolegów? Nie, nie mogłem i nie wymagałem. Mnie broniła ustawa o związkach zawodowych, jako przewodniczącego. Ich, po nowelizacji ustawy za rządów SLD, nic. Nie przypisuję sobie zatem specjalnych w tym względzie zasług.

 

Chyba wczoraj w pierwszym programie PR dyżurny medioznawca i nawet profesor Maciej Mrozowski rozpływał się jak to fatalnie się stało, bo nie będzie konkursów na stanowiska w zarządach i media publiczne stracą całą niezależność. Takie sądy może wygłaszać ktoś kompletnie nieznający działania tych mediów, bo nie chcę powiedzieć, że po prostu głupiec, albo cyniczny kłamca. Ponieważ jestem człowiekiem z natury spolegliwym, gotów jestem sądzić, że panu Mrozowskiemu umknęło ostatnie ćwierć wieku funkcjonowania tych mediów. Nie zdążył ich dogłębnie rozeznać. Pewnie z nadmiaru innych zajęć. Tak bywa. A, że w I programie spytali, to powiedział, co wyczytał przy porannej kawie w jedynie słusznej gazecie.

A inne przypadki? Bo może to jedyny? Za rządów SLD funkcję prezesa sprawował były funkcjonariusz wojewódzkiego komitetu PZPR, właściciel towarowej firmy transportowej. Miał kilka ciężarówek. Jednym z członków zarządu był TW Służby Bezpieczeństwa, co okazało się, gdy robiłem kwerendę do mojej pracy doktorskiej. Szczególnie zaciekle zwalczał audycje o najnowszej historii polski i o IPN. Później wycofał się z zarządu na bezpieczną funkcję dyrektora programowego. Funkcję w strukturze rozgłośni regionalnej, co najmniej dyskusyjną. Skończył karierę w Ministerstwie Edukacji Narodowej, pod rządami PO dochodząc do poważnych stanowisk. Członek Ordynackiej, bo jakżeby inaczej. Jakie były kompetencje właściciela firmy transportowej do kierowania publicznym radiem regionalnym? Może pan Mrozowski zdoła odpowiedzieć.

I na zakończenie obrazek prawdziwy. Po schodach do rozgłośni wchodzi ówczesny premier Leszek Miller. Prezes, ten od ciężarówek, wita go na schodach – Witam szefie!

Jakim to szefem był dla prezesa publicznego radia przewodniczący partii i ówczesny premier? Może i tu pan Mrozowski zabierze głos.

Wspomnę o apanażach. Wynagrodzenie zarządu – 7 średnich krajowych. Więcej niż prezydent RP. To w spółce regionalnej. W tzw. dużym radiu nie wiem ile. I to wszystko z publicznych pieniędzy, plus przywileje. Obecny prezes ustalił dla siebie regulamin podróży. Taki jak dla biznesmena prywatnej dużej spółki. W samolocie wyłącznie klasa biznes. Niech odlatują w siną dal. Mam niejasne wrażenie, że nie tylko ja tak myślę. Do siego roku.

 

 

 

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka