Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
8492
BLOG

Ambasador Andrzej Byrt służy sobie

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 155

 

 

            Dzisiaj w nocy około godziny 2.00, na antenie jednego z polskich telewizyjnych kanałów informacyjnych pojawiła się krótka relacja przebywającego w Paryżu polskiego dziennikarza, o ile się nie mylę z redakcji „Puls Biznesu”. Dziennikarz przebywający na targach wydawniczych, wraz z kilkoma innymi Polakami znalazł się po godzinie 23.00 na ulicy w Paryżu w pobliżu polskiej ambasady. Na ulicy panika, ludzie przebiegają pod murami szukając schronienia u najbliżej mieszkających znajomych, metro nie kursuje, taksówki z rzadka. Wszędzie żandarmeria i policja. Przeganiają z ulic przechodniów.

            Dziennikarz wpada na oczywisty w tej sytuacji pomysł, by szukać pomocy w polskiej ambasadzie. Hotel, w którym mieszka wraz z towarzyszącymi mu Polakami, znajduje się w odległej dzielnicy Paryża. Dzwoni na numer ambasady, prosi o pomoc, otwarcie drzwi. Jest niedaleko. Pracownik ambasady odpowiada, że ambasada już nie pracuje. Proponuje, by znaleźć taksówkę i pojechać do hotelu. Drzwi ambasady nie zostaną otwarte.

            I tyle? I aż tyle. Aż tak wiele. To zdarzenie pokazuje bowiem, jaki stosunek do potrzebujących pomocy polskich obywateli ma polska ambasada w Paryżu. Czy tylko w Paryżu, czy też to zjawisko powszechne w polskiej służbie dyplomatycznej? Zjawisko pogardy dla polskich obywateli i sobiepaństwa pana ambasadora. Zjawisko rodem z PRLu, państwa dla obywatela wrogiego, a co najmniej niechętnego.

            Mało mnie w tej sytuacji interesuje pracownik ambasady, który pełnił dyżur przy telefonie. To nie on nadaje ton i tworzy klimat funkcjonowania polskiej placówki dyplomatycznej, ale pan ambasador. Ambasador nie dla polskich obywateli, ale dla siebie chyba. Jedynie dla siebie. Pan ambasador albo nie wie, albo zapomniał, że nie jest wyłącznie od reprezentacji, przygotowywania wizyt prominentów i rautów, ale także jest, a może przede wszystkim jest, od udzielania pomocy zwyczajnym polskim obywatelom, gdy znajdą się w kłopotach lub w niebezpieczeństwie, jak w opisanym przypadku.

            Ambasadorem polskim w Paryżu jest Andrzej Byrt. Niedawno mianowanym (2014). Nie będę analizował jego dziwnej kariery w PRL. Co najmniej dziwnej, bo bez określonych zasług nie zostawało się w latach 80tych dyrektorem Międzynarodowych Targów Poznańskich. Niech to weźmie na siebie IPN, tym bardziej, że dostęp do zbiorów zastrzeżonych dalej nie jest jawny. To w kontekście zdarzenia nie jest ważne. Ważne jest, że polska ambasada w Paryżu nie udzieliła pomocy polskiemu obywatelowi w sytuacji zagrożenia życia. I nic nie znaczą w kontekście tego wydarzenia przeszłe (?) i późniejsze zasługi pana ambasadora oraz jego talent do samokreacji.

            Pan ambasador Byrt, jak na ironię umieścił na stronie internetowej ambasady hasło pod którym rzekomo urzęduje : Polsce – służyć, Europę – tworzyć, Świat – rozumieć.

            Jeżeli pan, panie ambasadorze Polsce służy tak, jak pan wczoraj posłużył polskim obywatelom, to biedna ta Polska. Ktoś pana tam postawił, z jakichś nieznanych mi powodów znalazł się pan w Paryżu. Może ktoś powinien powiedzieć - Panu Byrtowi już dziękujemy?

            A swoją drogą, czy ktokolwiek sobie wyobraża, że podobnie mogłaby postąpić ambasada np. USA w stosunku do swojego obywatela?

 

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka