Najnowszy tygodnik „ABC” donosi, że rząd Ewy Kopacz po cichu zgodził się na przyjęcie do Polski nie 12 ale 100000 ( stu tysięcy!) islamskich migrantów. Zwłoka w realizacji zobowiązania ma wynikać z wyborów. Decyzje jednak już zapadły. Według tygodnika brukselscy urzędnicy dysponują już nawet miejscami rozlokowania, a są nimi nieczynne koszary wojskowe i inne ośrodki, w których umieszczać można duże grupy ludzi. W tym, posowieckie budynki mieszkalne, znajdujące się w pobliżu miejsc stacjonowania armii sowieckiej w Polsce. Listy są gotowe.
Przyznaję – informacja jest szokująca. Czy prawdziwa? Mam duże wątpliwości czy tygodnik, gdyby informacja była nieprawdziwa, podając ją chciałby narażać się na ewentualny bardzo kosztowny proces. Są zatem podstawy by sądzić, że redakcja „ABC” musi dysponować wiarygodnymi materiałami na ten temat. To po pierwsze.
Po drugie. Wiadomość z przecieków, że taki artykuł w „ABC” się ukaże była dla otoczenia Kopacz dostępna już w piątek wieczorem. W poniedziałek ukazał się tygodnik w sprzedaży. Dziś wtorek, a żadnych, nawet najmniejszych protestów w związku z artykułem nie zauważyłem. Jeżeli się ukazały, to proszę o pilną wiadomość.
Po trzecie. W trakcie debaty poniedziałkowej padło ze strony Beaty Szydło pytanie ile Kopacz zamierza sprowadzić do Polski muzułmanów, bo podobno nawet sto tysięcy. Kopacz tę kwestię przemilczała, uciekła od niej. A był to przecież świetny moment by skontrować pytanie stwierdzeniem o straszeniu Polaków. Nic takiego się nie stało.
Zamiast tego padłu słowa o straszeniu przez Jarosława Kaczyńskiego chorobami tropikalnymi przenoszonymi przez migrantów. I króciutki wtręt, jeżeli chodzi o zagrożenie epidemiologiczne przybyszami z Afryki. Od wielu lat działa przy Uniwersytecie Łódzkim Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców. Pracownicy Studium, w tym wykładowcy, otrzymują specjalny, wysoki dodatek pieniężny w związku z zagrożeniem niebezpiecznymi chorobami przenoszonymi przez studentów studium z Afryki i Azji. Czy to zatem tylko fantazja władz, które taki dodatek ustanowiły, czy realne zagrożenie?
Wracając jednak do muzułmanów i Kopacz. Nie będzie nadużyciem z mojej strony, gdy skonstatuję, że PRAWDA i pani Kopacz nie są wielkimi przyjaciółkami, a nawet w wielu przypadkach są nieprzyjaciółkami. By nie odwoływać się już do słynnego przekopywania ziemi na metr w głąb, nieśmiało przypomnę, że wedle słów pani Kopacz do Polski miało przyjechać 2000 muzułmanów, po czym okazało się, że przyjedzie ich 6 razy więcej. Czy w rzeczywistości przyjedzie 50 razy więcej? Czy i tym razem okłamała?
Jeżeli nie, to dlaczego od rana, we wszystkich możliwych mediach, nie ma dementi artykułu z „ABC”? Wszak ta sprawa jest ważniejsza od kwestii czy Beata Szydło głosowała za konwencją antyprzemocową czy nie. To decyzja, która obarczy całe przyszłe pokolenia Polaków i jeżeli jest prawdziwa, to Ewa Kopacz powinna stanąć przed Trybunałem Stanu. Dlaczego zatem ona sama i agendy rządowe nie odnoszą się do artykułu w „ABC”?
