Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
2932
BLOG

Gęsiarka i bydło na pastwisku

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 16

        

            Złodziej z Pałacu Prezydenckiego wykazał się dużym poczuciem humoru kradnąc akurat te dwa obrazy charakteryzujące ciągle jeszcze urzędującą władzę – „Gęsiarka” i „Bydło na pastwisku”.

            Gęsiarka zapewne już niedługo odejdzie i zniknie w odmętach powyborczych rozliczeń, ale spadek, który nam zostawiła w postaci zgody na hordy muzułmańskich najeźdźców w naszym kraju, zostanie kłopotem dla pokoleń Polaków. Napisałem „najeźdźców” a nie „migrantów”, bo przekonała mnie analiza zjawiska przedstawiona przez profesora Wolniewicza. Najeźdźca zajmuje terytorium i stawia żądania. Robi to w sposób zorganizowany (zorganizowana akcja przemytników), wysyłając sprawnych, dobrze wyposażonych bojowników. Kto widział te armie młodych, zdrowych, dobrze odżywionych i agresywnych najeźdźców nie ma wątpliwości. Do tego wyposażonych w najnowsze modele smartfonów, zapewniających komunikację z tymi, którzy pilnują interesów w krajach docelowych. I niech żaden dureń nie gęga o teoriach spiskowych. Nie ma teorii spiskowych. Są spiski.

            Wracając jednak ad rem. Rzecz się dla naszego kraju stała i teraz czas na szukanie sposobów jak zminimalizować skutki fatalnej dla Polaków decyzji Gęsiarki. Przede wszystkim należy czas przyjmowania muzułmańskich najeźdźców wydłużyć z dwóch, do minimum dziesięciu lat.

            Po pierwsze dlatego, że polskie służby muszą przejść solidne i kompleksowe przeszkolenie, by móc odróżnić najeźdźców ekonomicznych od terrorystów, a tego nie potrafią w pełni nawet bywałe w świecie i mające nieograniczone środki służby amerykańskie. Nauka zajmie więc naszym co najmniej dziesięć lat, jak nie więcej. Żadnych „uchodźców” wśród przyjmowanych nie ma, bo ci zostali w Libanie, ewentualnie w Turcji, a co najwyżej w Grecji. Uchodźców rzeczywistych nie stać przecież na wydatki rzędu dziesięciu tysięcy dolarów, gdy ledwie uszli z życiem ratując to, co na grzbiecie. Z polskiego doświadczenia wiemy o tym najlepiej. Przestańmy więc wreszcie, w stosunku do inwazyjnych muzułmanów używać terminu „uchodźcy”.

            Po drugie, dziesięć lat co najmniej musi potrwać budowa mieszkań dla najbiedniejszych Polaków, dla młodych małżeństw, dla naszych rodaków ze wschodu zagrożonych zagładą na Ukrainie, by można wreszcie pomyśleć o mieszkaniach dla inwazyjnych muzułmanów. Wszak nie przystoi byśmy ich przyjmowali w obozach, jak to robią Niemcy w budynkach dawnego obozu w Dachau koło Monachium. Oni mają w tym praktykę i bogate doświadczenie.

            Po trzecie, z danych GUS za rok 2014 wynika, że blisko 3 miliony Polaków żyje na granicy biologicznego przetrwania, osiągając miesięcznie dochód niższy, niż ustalone przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych minimum egzystencji. Z tych samych danych wynika, że blisko 6 milionów Polaków żyje w tzw. ubóstwie relatywnym. Natychmiastowe przyjęcie muzułmanów inwazyjnych, których zasiłek socjalny wielokrotnie będzie przewyższał płacę minimalną milionów Polaków (418 euro), a jeszcze bardziej zasiłki dla polskich najbiedniejszych, spowoduje gigantyczne tarcia społeczne. Trzeba znowu co najmniej dziesięciu lat, by te dysproporcje wyrównać i dopiero wtedy powoli przyjmować inwazyjnych islamistów.

            To jednak nie wszystkie problemy, bo pozostają sprawy natury zdrowotnej. Muzułmanie będą wymagać osobnej służby zdrowia. Trzeba ją zbudować. Będą wymagać szkół. Trzeba je zbudować. Trzeba wreszcie wykształcić armię arabistów, bo dzisiaj nawet Gęsiarka, o jej światłej koleżance nie wspominając, nie tylko nie mówi po arabsku, ale nawet po angielsku. A zatem dziesięć lat, to minimum czasowe dla przyjęcia pierwszych muzułmańskich najeźdźców, a i wtedy nie ma pewności ilu wśród nich będzie gotowych od zaraz terrorystów. Pani Piotrowska podobno nam pomoże. I od tego uchowaj nas Boże.

 

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka