Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
10681
BLOG

Czy premier Kopacz okłamuje Polaków?

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 91

 

Obserwatorzy na dworcu Keleti w Budapeszcie mówią zgodnie : Muzułmańscy migranci to w ponad 95 procentach zdrowi, dobrze odżywieni mężczyźni w wieku 20-30 lat. Większość ubrana w drogie markowe koszulki z nowoczesnymi smartfonami  w dłoniach. Bardziej sprawiają wrażenie jakiejś armii niż biednych uciekinierów. Agresywni i roszczeniowi w swojej masie. Niektóre grupy wydają się być wewnętrznie zorganizowane.

                Odmawiają rejestracji i identyfikacji. Nie mają żadnych dokumentów, mogących w jakikolwiek sposób dać orientację, co do ich obywatelstwa i pełnionych w kraju pochodzenia stanowisk czy wykształcenia. Do bajania na imieninach u cioci można zatem zaliczyć zapewnienia i premier Kopacz i pani minister Piotrowskiej, że jakiekolwiek polskie służby zdołają dokonać choćby podstawowej selekcji. Obie panie albo świadomie okłamują Polaków, albo są aż tak dalece niekompetentne w tej sprawie. Tertium non datur.

                W lipcu rząd Platformy Obywatelskiej premier Ewy Kopacz zobowiązał się do przyjęcia 2 tysięcy islamskich migrantów. Nadużyciem jest mówienie, że rząd zobowiązał się przyjąć uchodźców, ponieważ charakteru muzułmańskich migrantów służby nie są w stanie stwierdzić. Nadużyciem jest też stwierdzenie, że „Polska zobowiązała się”, ponieważ nikt polskiej opinii publicznej o to nie pytał, a nawet nie sondował na ten temat nastrojów. Tymczasem wszelkie konsekwencję przyjęcia muzułmanów ponosić będą właśnie zwyczajni Polacy, za których zdecydował rząd PO. A, że takie konsekwencje będą i że będą dla polskiego społeczeństwa coraz bardziej uciążliwe dowiodły doświadczenia z byłych krajów kolonialnych, takich jak Francja, Wlk. Brytania, Włochy,  Hiszpania czy Belgia.

 Wszystko zależy od wzrastającej liczby muzułmanów w społeczeństwie. Już dziś, w bezstresowej do niedawna Szwecji, są strefy zamieszkałe przez muzułmanów, a wyłączone z normalnej jurysdykcji państwa. Nie ma odwagi pojawiać się tam policja, a sprawy rozstrzygane są bez udziału szwedzkiego sądu. 20 lat temu Szwecja wpuściła 2 tysiące muzułmanów. Dziś jest ich 250 tysięcy i stawiają coraz dalej idące żądania. Ale Szwecja nie jest wyjątkiem. Podobnie wygląda sprawa we wszystkich krajach, które w przeszłości przyjęły muzułmańskich migrantów.

                W ubiegły czwartek Tusk zaapelował o podział 100 tysięcy muzułmańskich migrantów między kraje Europy. Według tzw. przelicznika Junckera na Polskę przypadałoby 7-8 tys. muzułmanów. Premier Kopacz już sygnalizuje gotowość przyjęcia 7 tysięcy migrantów islamskich. Powstaje zatem pytanie – jaki jest prawdziwy scenariusz tej gry prowadzonej przez rząd PO z polską opinią publiczną?

                Trudno uwierzyć w to, że Kopacz nie konsultuje się z Tuskiem na bieżąco, w sprawie tak dla niego ważnej. Od powodzenia uwikłania Polski w przyjmowanie islamskich migrantów, może bowiem zależeć jego następna kadencja w Radzie Europejskiej. O tym zadecydują Niemcy,a napływający muzułmanie to głównie problem niemiecki. Trzeba wielkiej naiwności, by sądzić, że Kopacz może się zdobyć w tej sprawie na prowadzenie niezależnej polityki. Gdyby przyjąć, że toczy się gra pozorów, scenariusz mógłby wyglądać następująco:

                - Znając nastroje społeczne, Kopacz oficjalnie ogłasza, że przyjmiemy 2 tysiące islamistów. Sprawa jest powoli sączona do społecznej świadomości przez zależne od rządu media. Oswaja się z nią Polaków, wskazując kłamliwie na możliwość selekcji, sprawdzenia, serwując do społecznej świadomości łzawe sceny i bagatelizując zagrożenia. Kłamie się na temat kursów integracyjnych, choć dziesiątki lat praktyki innych krajów europejskich, dowodnie pokazały, że społeczność islamska nie integruje się, za to żąda przyjęcia przez gospodarzy swoich zasad.

- Następny krok tej gry pozorów z polską opinią publiczną, to pokazanie oficjalnych wystąpień Kopacz na forum choćby  grupy Wyszehradzkiej, gdzie nie powiedziała nic istotnego. Na to, jakie ustalenia zostały uzgodnione „pod stołem”, mogą wskazywać propagandówki w zależnych mediach.

 Gazeta Szczująca ogłasza, że stać nas na przyjęcie co najmniej 30 tysięcy islamskich migrantów. Oczywiste, że w tym kontekście 7 tysięcy wydaje się liczbą niewielką. Klasyczny sposób propagandowej manipulacji. Obok tego atakuje się społeczeństwo serią łzawych tekstów o uchodźcach, odwołuje się do nagle odkrytych dla potrzeb tego rządu wartości chrześcijańskich (jeszcze do wczoraj niepotrzebnych i lekceważonych), przez wszystkie możliwe przypadki odmienia się „rasizm”, islamofobię – majstersztyk propagandowy wymyślony chyba specjalnie przez Państwo Islamskie, oraz mianuje się wszystkich muzułmanów „uchodźcami”.

                Osobnego omówienia wymaga odwoływanie się do pojęcia „Solidarności europejskiej”. Brak naszej zgody na podzielenie się muzułmanami to brak owej solidarności. To argumenty m.in. Gazety Szczującej, ale też prasy z byłych krajów kolonialnych, które przez wieki budowały swoje bogactwo także na eksploatacji Afryki w tym krajów Maghrebu. Tu bynajmniej trudno mówić o solidarności z Polską. Tak jak trudno mówić o solidarności w stosunku do Polski przy układzie jałtańskim, czy przez wiele lat trwania w Polsce komunizmu. To Polska przyczyniła się do obalenia żelaznej kurtyny i zdjęcia z Europy odium strachu, a nie odwrotnie. Za swoje członkostwo w Unii zapłaciliśmy słoną cenę, o wiele większą niż się należało. I nikt nam specjalnej łaski przy wstępowaniu do Unii nie wyświadczył. Unia zrobiła to we własnym, dobrze pojętym interesie. I choć to stwierdzenie banalne, to zbyt rzadko przypominane.  Najlepszym przykładem „europejskiej solidarności” jest poparcie i budowa przez Niemcy gazociągu bałtyckiego, bez oglądania się na interes Polski i w dodatku zablokowanie portu w Świnoujściu. Tak wygląda owa „solidarność” z drugiej strony.

                Inny argument odwołuje się do polskiej emigracji. Pomijam fakt, że Europa jeżeli nie miała, to być może powinna mieć wobec Polaków zobowiązania moralne, za wydarzenia w XX wieku. Być może po trosze je miała. Ważniejsze w tej dyskusji jest, że Polacy jechali do krajów tej samej lub bardzo bliskiej kultury i obyczajów. Nie tworzyli wrogich i pasożytniczych enklaw. Ciężko pracowali (i pracują) przyczyniając się do wzrostu dobrobytu gospodarzy.

Ten argument "polskiej emigracji", często obecny choćby właśnie w Gazecie Szczującej, jest natury szczególnie nieeleganckiej by nie powiedzieć dosadnie wrednej.

                Na zakończenie – pożal się Boże politycy, dla własnych politycznych korzyści, są gotowi podejmować decyzje, z którymi przez pokolenia będą się później borykać Polacy. Oni sami nie poniosą żadnej odpowiedzialności. Powtórzę więc pytanie -  Jaką grę w sprawie muzułmańskich migrantów toczy z Polakami, ciągle jeszcze premier, Kopacz? Bo niepokojące sygnały wskazują, że nie jest to gra czysta.

             

 

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka