Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
5590
BLOG

Pożyteczni idioci znowu w akcji

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 48

 

            Gatunek nazywany pożytecznymi idiotami jest nieśmiertelny. Tak jak dla Rosjan twórca tego określenia, wódz bolszewickiej rewolucji. Wszystko wskazuje na to, że polieznyj idiot był jest i będzie.

            Dla Polaków objawił się najboleśniej podczas wojny polsko – bolszewickiej. Gdy zmagaliśmy się ze straszliwym walcem bolszewickiej antycywilizacji, pożyteczni idioci we Francji, Wielkiej Brytanii, Czechosłowacji i gdzie tam jeszcze, robili wszystko, żeby nam te działania utrudnić. To pożyteczni idioci tacy jak Picasso, Chaplin, Sartre czy Louis Aragon, by wymienić tylko tych najbardziej znanych legitymowali po II Wojnie Światowej reżim komunistyczny także w zniewolonej Polsce. Politycznych idiotów nie brakowało zresztą w żadnym z krajów europejskich i w Stanach Zjednoczonych, ale Francja mogła się pochwalić ich szczególnie dużą populacją. Tak zresztą jest do dzisiaj.  

            Teraz francuscy pożyteczni idioci objawili się znowu na kanwie zamachu terrorystycznego w Paryżu. Z najwyższym zdumieniem usłyszałem, że paryski zamach to nie żadna wojna cywilizacji, czy jak chciał Huntington zderzenie cywilizacji, ale jedynie zamach terrorystyczny. Tylko i jedynie. Czym zatem są zamachy muzułmanów, islamistów czy jakkolwiek byśmy ich nie nazywali? Npadami na banki?  W jakim celu są dokonywane? Czy maja zademonstrować integrację z francuską kulturą, która jest, a przynajmniej była, częścią łacińskiej cywilizacji europejskiej? Faktem niezaprzeczalnym jest, że Francuzi od wielu dziesiątków lat negują i kwestionują podstawy swojej chrześcijańskiej, łacińskiej cywilizacji. Jakby nie dostrzegając, że i prawa człowieka i wolność jednostki i prawo do wolności słowa z tej cywilizacji się wywodzą. Lecz niezależnie od tego, przez zamieszkałych tam muzułmanów są postrzegani, jako cywilizacja obca a nawet wroga. Właśnie łacińska i chrześcijańska. Ale czy takie postrzeganie Francji i Francuzów przesądza o stosunku arabskich imigrantów do miejsca swojego pobytu i jego rdzennych mieszkańców?

            Na początku lat 90-tych, będąc w Paryżu miałem okazję długo rozmawiać z Francuzem arabskiego pochodzenia, urodzonym już we Francji. Rodzice po wojnie przybyli z Maroka, nie jako biedni imigranci ale ludzie zamożni. Ów Francuz czy też Arab, bo po dłuższej znajomości wyjaśnił, że nie czuje się Francuzem, był człowiekiem wykształconym. Skończył francuską politechnikę i zajmował istotne stanowisko w jednym z francuskich koncernów. Był początek lat 90-tych i nikomu się jeszcze nie śniło o zamachach z 11 września czy wysadzaniu pociągów w Hiszpanii. Spytałem skąd u niego ta niechęć do kraju, który przecież przyjął jego rodziców, a jemu pozwolił na przyzwoite i wygodne życie. Odpowiedź pamiętam do dzisiaj – My (powiedział MY, Arabowie) nimi pogardzamy. To nie jest tak, że ich nie lubimy. My nimi po prostu pogardzamy.  Są zdemoralizowani, aroganccy a jedyna ideologia, którą wyznają to wielkie żarcie. Są jak skorupa pustego garnka. Minie trochę lat i nauczymy ich, czym jest wiara w Boga, co znaczy być człowiekiem.

            Ta rozmowa była dla mnie szokiem. Wtedy, początek polskiej transformacji, Francja, jako wzór europejskiego sukcesu, multikulti i tak dalej.  A tu taki prysznic. Później, w 1997 roku przeczytałem „Zderzenie cywilizacji” Huntingtona. Mój Francuzo – Arab mówił słowami wyjętymi z pracy amerykańskiego politologa, choć nie mógł jej jeszcze czytać. Wydana została dopiero w 1996 roku.

            Fakty są bezwzględne, niezależnie od nadawanej im przez pożytecznych idiotów interpretacji. Idea multikulturalizmu, wymyślona przy biurku poniosła całkowitą klęskę nie tylko we Francji. Głośno mówią już o tym w Niemczech, w Wielkiej Brytanii. Zaczynają o tym mówić w Szwecji. Szwajcarzy, nie przejmując się europejskimi pożytecznymi idiotami, wprowadzili u siebie poprzez referendum, zakaz budowy minaretów. Tymczasem siedem milionów muzułmanów we Francji, ma gdzieś francuskie prawa człowieka, chyba, że są dla nich akurat użyteczne. Nie chcą kulturowej integracji. Chcą korzystać ze swoich praw na swoich zasadach, a państwo francuskie ma się dostosować do nich.

            Przecież ten zamach na redakcję satyrycznego pisma, w samym sercu Francji, to sygnał, o którym przed laty mówił mój rozmówca – nauczymy was jak szanować naszego Boga. Na waszego możecie sobie pluć, bo i tak to robicie od lat. Wasza cywilizacja się kończy, jesteście niezdolni do walki. Nie macie wiary, więc nie macie siły. Europa jest starą, zmęczoną kobietą. To powiedzieli muzułmańscy zamachowcy. Przy okazji powiedzieli też, że to nie naiwny Fukuyama ze swoim końcem historii ma rację, ale Huntington, niegdyś oskarżany o katastrofizm.

            Czy jest jakaś szansa zakończenia tej wojny, bo tak to przecież trzeba traktować? Huntington uważa, że tam gdzie się ona rozpoczęła szanse są małe i coraz mniejsze. Francja pracowała na to, co najmniej dwa wieki. Podkopując i niszcząc to, co daje dziś siłę muzułmanom. Bo to przecież w podstawowym wymiarze wojna religijna. Dopiero w szerszym kontekście wojna cywilizacji, wojna o kształt przyszłego świata.

            A co z Polską? Czy rzeczywiście wystarczy udawać, że nas to nie dotyczy? Że jesteśmy daleko? Że do nas nie przyjdą?

            U nas już są. I wcale nie chodzi o naszych polskich Tatarów, którzy przez wieki walczyli razem z nami o Rzeczpospolitą, byli wspaniałymi żołnierzami i patriotami. Ci muzułmanie nie mają nic wspólnego z islamem przyniesionym z dzisiejszych krajów arabskich.

            Wedle oficjalnych statystyk jest w Polsce niewiele ponad 30 tysięcy muzułmańskich imigrantów. W rzeczywistości może ich być dwa razy tyle. Na razie w historycznym miejscu Reduty Ordona na warszawskiej Woli stanął muzułmański minaret. Jakiś warszawski urzędnik wydał zezwolenie na budowę i zakup gruntu. Może odpowiednie służby powinny sprawdzić owego urzędnika, – dlaczego tak skwapliwie sprawę przeprowadził. Wszak wiemy, że temu środowisku, które budową było zainteresowane słowo „bakszysz” jest zupełnie obce, więc i odpowiedni urzędnik magistracki zrobił to jedynie z uprzejmości. Nie jest znane nazwisko sponsora owego „ośrodka kultury”. Przynajmniej nie jest znane szerokiej opinii publicznej. Kto ów „ośrodek” sfinansował i co się tam naprawdę dzieje. Mój znajomy filolog, który z arabskimi grupami przyjeżdżającymi na studia do Polski przepracował trzydzieści lat, twierdzi, że tak się wszystko zaczyna. Od takich ośrodków.

            Patrząc logicznie na sytuację w Europie, można się spodziewać, że w miarę zaostrzającej się wojny cywilizacji kraje, gdzie społeczności muzułmańskie stanowią największe skupiska, zaczną zaostrzać prawo, radykalizować swoje podejście do muzułmańskich  terrorystów. Możemy przypuszczać, że pojawią się próby pozbywania się z tych krajów muzułmanów, na wzór działań, które podjął Sarkozy w stosunku do rumuńskich Cyganów. Nie trudno przewidzieć, że nie wrócą oni do krajów swojego pochodzenia. Będą próbowali znaleźć miejsce tam, gdzie jest ich niewielu. Polska jest w takim przypadku miejscem wymarzonym. Czy jesteśmy na to przygotowani? Pani premier zamknie drzwi i nikogo nie wpuści. Tylko czy te drzwi dadzą się zamknąć? Pożyteczni idioci na pewno wsadzą tam swój but. I co wtedy? Huntington tego nie przewidział.

           

             

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka